Polskie Radio Europejska Sieć Pamięć i Solidarność

Nelson Mandela - architekt południowoafrykańskiej demokratyzacji

Śmierć Nelsona Mandeli, w powszechnej opinii, kończy pewną epokę w historii praw człowieka. Był on jednym z architektów południowoafrykańskiej demokratyzacji, twórcą jej mechanizmów, które przed sprawiedliwością, na pierwszym miejscu, stawiały pojednanie. Czy południowoafrykański pomysł na rozliczenie trudnej przeszłości mógłby się udać gdziekolwiek indziej: w kraju, gdzie "Nelson Mandela nie byłby przywódcą politycznym a Desmond Tutu - duchowym?” (L. S. Graybill)

Negocjacje poprzedzające przemiany demokratyczne w RPA trwały kilka lat, przerywane wybuchami zamieszek i walk frakcyjnych. Ze strony dotychczasowych władz, reprezentujących ludność afrykanerską, już w 1991 r. pojawiały się propozycje objęcia członków sił zbrojnych i bezpieczeństwa całościową i bezwarunkową amnestią w odniesieniu do apartheidu. Afrykański Kongres Narodowy (AKN) odrzucał taką, zapewniającą bezkarność, możliwość. Kompromis, przy którego wypracowaniu kluczową rolę odegrał Mandela, jako przywódca AKN, przewidywał amnestię warunkową udzielaną w ramach nowej instytucji: Komisji Prawdy i Pojednania, podobnej do ciał powoływanych w krajach Ameryki Łacińskiej, ale jednocześnie nawiązującej do doświadczeń znanych w RPA komisji śledczych. Tymczasowa konstytucja mówiła: "Potrzebne jest zrozumienie, a nie zemsta, zadośćuczynienie, a nie odpłata”.

Komisja pod przewodnictwem arcybiskupa Tutu, powołana ustawą z 1995 r. stała się symbolem przejścia od apartheidu do demokracji w RPA i rozwiązaniem – przez długi czas – uważanym za modelowe. Jej skład oparto na zasadach parytetu, uwzględniającego zarówno pochodzenie rasowe i etniczne, jak i płeć. Równie istotnym elementem jej działania był autorytet jej twórców i członków. Najważniejszym uprawnieniem jakie uzyskała stała się wspomniana możliwość udzielania amnestii w odniesieniu do czynów motywowanych politycznie w zamian za "ujawnienie w sposób pełny wszystkich okoliczności zdarzenia”. Komisja publicznie wysłuchiwała zarówno głosów ofiar, jak i wyjaśnień składanych przez sprawców. Wysłuchania stawały się rytuałami, transmitowaną w telewizji katharsis.

Bardzo szybko komisję oskarżono o sprzyjanie bezkarności sprawców. Brak możliwości ich pociągnięcia do odpowiedzialności karnej i cywilnej był podnoszony jako łamanie praw ofiar. Trybunał konstytucyjny stając po stronie komisji podkreślał: "Jeśli konstytucja podtrzymywałaby ciągły odwet i zemstę, zgoda nie byłaby nigdy osiągnięta”. Dodatkowym oparciem dla prac komisji stał się sam Mandela, wówczas już wybrany na prezydenta RPA, wielokrotnie wyrażający uznanie dla jej działania.

Z perspektywy kilkunastu lat widać lepiej zalety i wady komisji. Z jednej strony komisja pozwoliła na w miarę bezbolesną konfrontację z przeszłością: ofiary i sprawcy mogli opowiedzieć swoją historię, przedstawić swój ból czy okazać skruchę. Jednak z drugiej strony, w komisji pokładano zbyt wiele nadziei. Ofiary apartheidu oczekiwały wyrównania rachunków: nie tylko publicznych przeprosin i państwowego zadośćuczynienia, ale również polepszenia sytuacji materialnej czy zwrotu zagarniętych nieruchomości. Za to Afrykanerzy widzieli w komisji narzędzie zemsty i upokorzenia, nie czuli się włączeni do pojednania narodowego. Pozostawał również problem bezstronności: komisarze przychylniej patrzyli na wnioski o amnestię składane przez członków AKN.

Mimo wszystko komisja prawdy jest postrzegana jako sukces: pozwoliła, podzielonemu na wrogie i kierujące się resentymentem grupy, społeczeństwu na powolną odbudowę wzajemnego zaufania. Dzięki niej koniec apartheidu nie doprowadził do wybuchu wojny domowej ani fali samosądów.

Marcin Komosa - doktor nauk politycznych i antropolog kultury, autor monografii "Sprawa Pinocheta. Odpowiedzialność za naruszenia praw człowieka” (2005) oraz książki "Komisja prawdy. Mechanizm odpowiedzialności za naruszenie praw człowieka” (2013).